Jest dobrze. Jest źle. Jest dobrze. Jest źle. Jest dobrze. Jest źle.
Za chwilę na tej huśtawce puszę pawia.
Byłam dziś na Salonach Maturzystów. I powiem szczerze, że żałuje, że tam pojechałam. Wykładowcy zamiast zachęcać nas do pisania matury z biologii, robili totalnie na odwrót. W zasadzie to zmiksowali mi wszystko to, co sobie ustaliłam, wymyśliłam i wyrzucili do kosza. Na chwile obecną nie wiem, czy w ogóle chce mi się iść na studia, bo skoro ich zdaniem i tak na wymarzone się nie dostaniemy, to po chuj zawracać sobie tym głowę, stresować się cały rok i robić sobie złudne nadzieje. Tak. Jestem okropnie zła. Po za jebaną maturą, czuje się źle. Czuję, że mam w sobie jakieś wirusy. Zbliża się też jesień. Co idzie za jesienią? Tak, jesienna depresja. Standardzik co roczny. Kryzys egzystencjalny.
Mam chwilę niszową, wegetuję.
Potrzebuję spokoju.
Dziękuję, pozdrawiam, pa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz