Święta Bożego Narodzenia, mimo wszystko, mają w sobie to ciepło, które rozgrzewa nawet najbardziej wychłodzone serduszka.
Nie powiem, bo gdy byłam mniejsza z niecierpliwością czekałam na ten jeden jedyny dzień w roku, kiedy ubiera się choinkę, a jej zapach rozchodzi się po całym domu, mieszając się w dodatku z wonią przepysznych potraw, które mama gotuje z większym zaangażowaniem niż w normalnym dniu, dzieli się opłatkiem, śpiewa się kolędy, uwalnia się radość przy otwieraniu prezentów, która rośnie, gdy okazuje się, że dostaliśmy to, co było napisane w liście do św. Mikołaja, idzie się na pasterkę - tyle wrażeń w jednym dniu, które ledwo co ogarniałam.
Aktualnie magię tego czasu dostrzegam w inny sposób. Dla mnie najważniejsze jest, że w tym okresie toksyczność kontaktów międzyludzkich ulega złagodzeniu, że ukazujemy swoją wbudowaną niechęć do negatywnych uczuć i emocji, że na co dzień, gdy każdy członek mojej rodziny jest w innym miejscu, ten jeden raz wszyscy jesteśmy razem i bez żadnych przeszkód potrafimy powiedzieć sobie, jak bardzo nam na nas zależy i jak mocno się kochamy.
Co mi zostało z dzieciństwa? Szybsze tętno, gdy mama mówi, że teraz możemy otworzyć prezenty! :D
ciesze się,że wigilia i święta są przez Ciebie tak pozytywnie odbierane, bez sztuczności
OdpowiedzUsuńizq